
- 0305/2018
- 0
Jest styczeń, kilka dni po sylwestrze. Nie zdążyliśmy jeszcze odespać sylwestrowej nocy, a tu czas rozpocząć górski sezon. Zaopatrzeni w ciepłą herbatę, porządne rękawiczki, adekwatne buty w góry wyruszamy na pierwsze wyzwanie - Szyndzielnia. Aby oszukać przeznaczenie, wyjdziemy na szczyt pod kolejką linową. Miejscem krytycznym na naszej trasie będzie Sahara.
Mapa:
Szyndzielnia pod kolejką
Na czerwonym szlaku w stronę Szyndzielni
Jak sięgam pamięcią Szyndzielnia w okresie zimowym (Babia Góra również) była pewnego rodzaju górską tradycją. Początkiem roku wyczekiwaliśmy na obfite opady śniegu i skrupulatnie planowaliśmy wycieczkę na Szyndzielnię. Nie miała to być bynajmniej normalna wycieczka.
Widok z Sahary na Beskid Mały
Szlak na Szyndzielnię
Szyndzielnia z założenia miała nas sponiewierać. Zrobić coś czego nigdy w życiu nie chcielibyśmy powtórzyć ( przynajmniej do następnego razu). Szlak turystyczny nie był brany pod uwagę. Celem była najkrótsza droga - pod kolejką przez Saharę. W tym miejscu nie ma zakosów, jest jedna alternatywa - do góry. Tak miało być...
Sahara
Jarek nie łapał klimatu. I chyba nie wiedział jaki mamy plan. Idziemy pod kolejką interpretował jako szlak niebieski, który rzeczywiście biegnie gdzieś na początku pod kolejką. Nie przyszło mu na myślę, że nie o to nam chodzi. Niestety niezbędny okazał się kompromis. Na początku podążamy niebieskim szlakiem do czerwonego, a następnie na zakręcie zmierzamy na Saharę.
Schronisko na Szyndzielni
Sahara
Początkowo wycieczka przebiega spokojnie. Szlak jest wydeptany i humory dopisują. Na stoku Sahary rozpoczyna się zabawa. Napotykamy zaspy. Nawiany śnieg w niektórych miejscach sięga mniej więcej 1 metra. Walczymy o każdy metr. Po godzinie docieramy do schroniska.
Trasa powrotna również prowadzi pod kolejką linową. Jednak schodzi się o wiele prościej niż wychodzi.
Komentarze
Pozostaw Komentarz
Twój adres mailowy nie zostanie opublikowany.